Stawianie baniek

Okres corocznego wysypu chorób rozpoczął się właśnie i będziemy aż do wiosny atakowani przez wszelkiego rodzaju wirusy. Musimy sobie z tym radzić na różne sposoby i postarać się przeciwdziałać, by choroba nie pozbawiła nas pracy na dłuższy czas. Mój organizm broni się na szczęście przez kilka ostatnich lat dobrze i żadna choroba nie rozłożyła mnie na dłużej, niż kilka dni, ale nie zawsze było tak pozytywnie i optymistycznie jak ostatnio. Pamiętam czasy młodości, w których to bardzo często dość mocno chorowałem i miałem bardzo słabą odporność organizmu. Wystarczyło tak naprawdę, bym wyszedł z domu na lekki wiatr i już za kilka dni organizm poddawał się i wpuszczał chorobę przez szeroko otwarte drzwi. Wtedy to mama pokazała mi stary sposób jak stawiać bańki, czyli to, co nauczyła ją babcia i co przechodziło dawniej z jednego pokolenia na drugie. Stawianie baniek to nic innego, jak położenie na plecach szklanych kulek z bardzo grubego szkła, które przypominają małe szklaneczki. Musimy leżeć na brzuchu i osoby stawiająca je nam na plecach musi wiedzieć jak to zrobić. Postaram się opisać to, co pamiętam z dzieciństwa i co zawsze działało w walce z cięższą chorobą. Trzeba było oczywiście ściągnąć koszulkę i położyć się na plecach. Osoba, która miała nam położyć bańki, czyli z reguły mama, miała już niestety więcej zadań do wykonania. Musiała wziąć bańki i nasmarować je dobrze denaturatem w środku. Było to potrzebne do tego, by zapaliły się one w momencie, w którym był już na to czas. Gdy bańki były nasmarowane trzeba było wziąć zapałkę i podpalić ją w środku, a potem szybko i energicznie przylepić ją do skóry na plecach. Nie zawsze bańka przykleiła się od razu i czasem było trzeba powtórzyć cały proces raz jeszcze. Na całe plecy wchodziło z 20 baniek, więc cały ten zabieg trwał naprawdę sporo czasu i musiał być wykonany z głową i dużą cierpliwością. Gdy wszystkie bańki przyssały się już do pleców, były w środku rozpalone i grzały nas mocno w plecy, oznaczało to, że postawienie ich się udało. Kolejnym etapem było pozostawienie nas w tej samej pozycji na czas 20 minut, tak by bańki wyciągnęły z nas całą chorobę. Podobne zabiegi stosuje się też w krajach Azjatyckich i polegają one na przyssaniu do ludzkiego ciała pijawek. One też mają podobne zadanie, jak bańka na naszych plecach i mają misję wyciągnięcia z nas tego co złe. Przy pozostawieniu nas na 20 minut w pozycji na brzuchu, musimy pamiętać by przykryć plecy osoby lekkim kocem i żeby były one cały czas ciepłe. Bańki zrobią już to, co do nich zależy. Gdy minie już przeznaczony na nie czas, musimy powoli ściągać je z pleców. Od razu ostrzegam, że bańka może czasem bardzo mocno przyssać się do pleców i będzie trzeba się namęczyć, by ją zdjąć. Może to też trochę boleć, ale czego nie zrobimy dla tego, by być w pełni zdrowi i taki ból jest z pewnością tego wart. Po całym zabiegu będziemy mieć dość mocno sine plecy w miejscach, w których stały bańki. Nie mamy się jednak co obawiać i jest to znak, że wszystko poszło zgodnie z planem.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here